TECHNICZNA EWOLUCJA RÓWNOLEGŁA
NATURALNY BURSZTYN UZYSKANY W SZTUCZNY SPOSÓB
SKĄD SIĘ BIERZE POPYT NA MIESZKANIA – KOVID – MŁODZI BŁAGAM OSTROŻNIE
DEPRESJA UBOCZNY SKUTEK KOVIDA
TO JUŻ NIE TEORIA SPISKOWA – TO FAKTYCZNY SPISEK
ROZRUCH W EUROPIE Z POWODU KOVIDA
KOVID – CZYLI ZABAWA W NIESKOŃCZONOŚĆ
JESZCZE JEDNA Z PRAWD O KOVIDZIE
TELEPATYCZNIE W DEPRESJĘ – KTO NAS W NIĄ WPĘDZA ?
REGENERACJA PŁUC PO POHP – CZY TO MOŻLIWE ?
OWCE BEZ PASTERZA 1 – WSPÓLNOTA CHRZEŚCIJAŃSKA PUŁAWSKA
OWCE BEZ PASTERZA 2 – WSPÓLNOTA CHRZEŚCIJAŃSKA PUŁAWSKA
WSPÓLNOTA CHRZEŚCIJAŃSKA PUŁAWSKA – DOKTOR SOLFERIUS
NIEMCY CHCĄ ZREZYGNOWAĆ Z BOMBY JĄDROWEJ NA SWOIM TERYTORIUM
RODEM Z PRL-u – WYKORZYSTYWANIE NASZEJ LUDZKIEJ NAIWNOŚCI
DOSTĘP DO GRANICY BĘDĄ MIELI W PRAKTYCE TYLKO DZIENNIKARZE TVP
MAZOWIECKI PRZED KAMERAMI - ( w podtekście „telepatia” )
SŁUŻBY SPECJALNE – czy posługują się tym zjawiskiem
PRAWDZIWE PRZYCZYNY SYTUACJI NA BIAŁORUSI
CZY GROZI NAM WYJŚCIE Z UNII EUROPEJSKIEJ ?
PRZYPOMNIENIE – TROCHĘ HISTORII – KUKLIŃSKI – o mnie także
( BRUDNOPIS - DOPIERO PRZEMYŚLENIA )
ALKOHOL
GALARETA WINNA - o co tu chodzi ?
Od tysięcy lat razem z człowiekiem.
Używany leczniczo i do bezpośredniego spożycia. Niestety mocno uzależnia.
Alkoholizm jest problemem społecznym wielu państw.
Powstały ośrodki leczenia jego uzależnień. Powstało tysiące publikacji naukowych na ten temat. robiono na tym kariery naukowe zdobywając tytuły.
Mimo to problem alkoholizmu wciąż istnieje. Nie ma złotego środka aby wyjść z nałogu. To raz.
Dwa - trunek jest powszechnym, jednak jakość idzie w parze z ceną. Te szlachetne kosztują niekiedy abstrakcyjne kwoty.
Technologie produkcji tych markowych są utajniane. Leżakowanie sprzyja jakości, siłą rzeczy te leciwe osiągają wysokie ceny.
Leżakują te nisko % ( wina ) i wysoko ( wiski )
Tu, mimo znajomości tematu produkcji alkoholu mamy sporo nie wiadomych, np. tak zwana galareta winna. Powstaje ona w wyniku leżakowania wina w beczkach po około kilkuset latach. Należy nadmienić, iż warunki przechowywania jej były mimo pozoru podobieństw nieco odmienne od klasycznych.
W opisach warunków do leżakowania widnieje informacja - pomieszczenie powinno być wentylowane.
Problem w tym, że taką galaretę winną znajdowano w zamurowanych piwniczkach. Nie było zatem mowy o wentylacji pomieszczeń.
Ten element wydaje się być dość istotnym. Gdy zrozumiałem co w istocie mogło się stać z winem aby zamieniło się ono w galaretę winną, okazało się, że ten element - braku wentylacji – nie jest bez znaczenia. Aby móc to zrozumieć warto zapoznać się moją publikacją, moimi przemyśleniami, dopiero wtedy będzie można zrozumieć w czym rzecz.
Taka galareta oprócz tak zwanej mocy % alkoholu, ma i dodatkową, która nie wynika z jego tam ilości. Zatem z czego ?
Swoją „zabawę” z alkoholem i związane z tym opisy zacznę właśnie od winnej galarety.
Zabawę w cudzysłowie, bo podstawą istnienia tej podstrony jest walka a alkoholizmem. To jest próba znalezienia substytutu który mógłby bez jakichkolwiek skutków ubocznych zastąpić go. Chodzi o oszukanie mózgu, o oddziałanie na zespół abstynencyjny, aby odczytał on taki substytut jako dostarczenie środka od którego człowiek się uzależnił.
Aby móc działać, trzeba wiedzieć jakie procesy zachodzą w tym co nazywamy trunkiem.
Przy okazji pozwoli nam to więcej zrozumieć . Będziemy nieco mądrzejsi. Zaczynam zatem od tego co nazwane zostało galaretą winną.
-------------------------------------------------------
Płyn ma określoną objętość aby stał się on ciałem stałym trzeba go schłodzić do odpowiedniej temperatury. Gdy tak już się stanie będzie on miał mniejszą objętość. Ile razy mniejszą od stanu gdy było to płynem.
Problem w tym, że kilkusetletnie wina stają się galaretą, jednak pomiar w niej alkoholu nie wykazuje jego wzrostu ale skutki po spożyciu określonej jego dawki są o wiele bardziej opłakane niż w przypadku spożycia wina płynnego w takiej samej ilości i o takiej samej mocy. Galareta nabrała jakby dodatkowej nie mierzalnej alkoholomierzem mocy. Jak napisałem skutki są opłakane a mimo wszystko nie to tak szkodliwe jak spożycie takiej ilości samego alkoholu. No właśnie o co chodzi z taką samą ilością czystego trunku ?
Precyzyjnie postaram się jak najszybciej napisać o co mi chodzi. Jednak gdy zapoznacie się państwo z treścią tego co dotychczas napisałem sami bez problemów zrozumiecie w czym rzecz.
Przemyślałem problem i eureka - wiem jak to wszystko działa. Wiem co to jest ta tajemnicza dodatkowa moc alkoholu. Wiem skąd galaretowatość owego wina. Natychmiast podzielę się z państwem tymi innowacjami.
Spróbujmy najpierw zrozumieć dodatkową nie wynikającą z ilości alkoholu moc takiego trunku.
Wiadomości i wyobraźnia pozwoliły zauważyć co w istocie mogło się stać w alkoholu iż zrobił się on szczególnie „mocnym”
Galareta powstała z wina.
Składa się ona z alkoholu c2h5oh i wody h2o. Jednak ta woda ma nieco inne właściwości, inną strukturę niż powinno to wynikać z jej tam ilości w porównaniu z innymi elementami w naszej winnej galarecie. Jak wspomniałem są tam jeszcze i inne składniki wynikające z materiałów użytych do fermentacji.
To wszystko razem plus warunki przechowywania, wpływa na siebie i zachodzą szczególne procesy chemicznie ( jakie ? ).
Czym różni się ta woda od innej, gdy obie znajdą się w takich samych warunkach temperaturowych i ciśnieniowych, poza tym, że ta w galarecie winnej jest nasyconą różnymi składnikami ?
Wygląda że stanem skupienia. W tej temperaturze i przy uwzględnieniu innych, znanych nam w niej elementów powinna ona być cieczą. Jednak nie jest.
Sama nasuwa się odpowiedź, że substancje pomocnicze ( alkohol i inne ) w połączeniu z czasem spowodowały zmiany strukturalne, zaszły procesy chemiczne, które zmieniły to wszystko w coś w rodzaju kleju, żelatyny. Gdy gotujemy przetwory owocowe powodujemy ich zagęszczanie. Po ostudzeniu stają się one dżemami, powidłami, itp. a przecież z owoców robi się wina. To są punkty zaczepienia aby móc zrozumieć co w istocie mogło się stać.
Należy jednak pamiętać, że robiąc we wspomniany wyżej sposób przetwory odparowujemy wodę. Jednak w galarecie winnej jest jej teoretycznie tyle samo zanim zaczęła ona być galaretą.
Tyle samo, albo w wyniku zmian chemicznych to już nie jest woda, a zupełnie inna substancja. W naszych rozważaniach weźmy pod uwagę i to że w wyniku takich zmian w których woda przestała nią być ( oczywiście jeżeli przestała nią być ), to w całej galarecie i zawartość alkoholu powinna być inna niż w momencie zabeczkowania.
Przecież zmiany chemiczne zachodzą w połączeniu jednego z drugim, bodź po podziale ( rozkładzie ). Zatem alkoholu powinno być mniej, bo on powstaje w procesie fermentacji, który już nie zachodzi gdy wino znajdzie się beczce, a wiemy już że jest go tyle samo.
Gdyby nie świadomość o jego tam zawartości inni mogliby powiedzieć że jest ( powinno ) go raczej więcej, bo przecież porównując skutki spożycia takiej samej ilości trunków, czyli zwykłego alkoholu o mocy alkoholowej X% i galarety winnej teoretycznie również o mocy alkoholowej X% widać że galareta jest wyraźnie „mocniejszą”
skoro jednak jest go tyle samo ile było w momencie zabeczkowania i skoro wody także jest tyle samo, zatem jego moc oddziaływań na organizm ( nie mylić z mocą % alkoholu i jego ilości ) nie wynika z ilości alkoholu, a z czegoś zupełnie innego. Można by pomyśleć że to sam alkohol zmienił się strukturalnie i mimo że jest tam go tyle samo % to mocniej oddziałuje. Taką logikę można przyjąć do wiadomości, jest ona zdroworozsądkową. W takim razie należałoby przeprowadzać badania tego „nowego” rodzaju alkoholu. Proszę mi wierzyć że mimo logiki tego wszystkiego badania nic nie dadzą. Nawet gdybyśmy uzyskali 100% alkohol i poddali go oddziaływaniu czasu to nie nabrał by on dodatkowej mocy sprawczej na żywe organizmy.
Piszę to dlatego że wiem co się stało w istocie. Proszę mi wierzyć dodatkowa moc nie ma nic wspólnego z alkoholem.
Zatem z czym ?
Wino fermentuje w dość niskich temperaturach. Jest to rząd wielkości 17 – 25 stopni. Optimum to 17 -18.
Wiemy że w wodzie rozpuszcza się tlen i więcej do się tam zmieści i łatwiej się on w niej utrzymuje gdy temperatura jest niższa. Gro substancji użytej do produkcji trunku to woda. Dodam natleniona woda. To jest element który musimy zapamiętać.
Teraz jedźmy dalej. Jakiś czas temu w bandyckich dyskotekach zanim pojawiły się pigułki gwałtu. Pseudo barmani dolewali do alkoholu kroplę, dwie wody utlenionej. Skutek był taki że delikwent ( najczęściej dziewczyna ) tracił przytomność i spał kilkanaście godzin. Wiadomo co z kimś takim wyrabiano.
Musimy wiedzieć że tlen jest paramagnetyczny, to znaczy podatny na pole magnetyczne. Jednak traci swoje tego typu właściwości w miarę wzrostu temperatury. Jego, tlenu objętość wynikająca z temperatury jest różna i od niej zależna. Logicznym i zgodnym z prawdą jest wniosek, że czym niższa temperatura, tym mniejsza jego objętość.
Tak czytelniku dobrze się domyślasz co stało się w czasie z niektórymi cząsteczkami tlenu rozpuszczonymi w winie ( wodzie i alkoholu ). Poczekajmy jednak i opiszmy to po kolei. Optymalna temperatura przechowywania ( dojrzewania ) wina zależna jest od jego gatunku
różowe 9-10
białe 10-15
czerwone 15-18
co w tym wszystkim zwraca uwagę ?
To że temperatury są dość niskie. Człowiekowi byłoby po prostu zimno.
Jak wspomniałem tlen jest paramagnetyczny ale traci tą zdolność w miarę wzrostu temperatury. Można by to porównać do punktu Ciri
By dogłębnie zrozumieć problem jak wpływ ma temperatura na procesy zachodzące w winie musimy wiedzieć czym ona jest. Czym jest to co nazywamy ciepłem ?
Podaje się że ciepło to chaotyczny ruch cząsteczek, to drżenie atomów. Jednak takie tłumaczenie dla laika nie jest do końca zrozumiałe. Dla laika jak również i dla tych którzy z racji zdobytego wykształcenia z automatu powinni wiedzieć co chodzi. Chodzi o wyobrażenie sobie tego drżenia i jak absorbowana jest energia że wprowadza to wszystko w ruch.
Zatem za nim pójdę dalej opiszę i narysuję co się dzieje, a wtedy nawet laik mający luki w wiadomościach będzie wiedział o co chodzi.
Zacznijmy od chaosu. Chaos czyli nieprzewidywalne zmiany. Czy aby na pewno ?
One są dla nas w obecnym stanie wiedzy nie przewidywalne, bo jest zbyt dużo zmiennych abyśmy mogli sobie z tym poradzić.
To wszystko jednak działa na zasadzie naczyń połączonych. Zmiana parametru w jednym miejscu doprowadza do określonych zmian w innych. Gdy jednak zmienimy parametr o określoną wartość w miejscu X i gdy zostaje ta energia odebraną przez sąsiada, ale ten dostał również i inną daną z miejsca Y zatem inaczej się ułożył względem otoczenia i gdy przekazywał energie dalej były to inne informacje niż tylko gdyby przedtem dostał tylko dawkę z miejsca X i tak dalej i tak dalej.
Zsynchronizowany „chaotyczny” ruch atomów. Czyli idealne rozłożenie temperatury ( do każdego pojedynczego atomu )
Proszę mi wierzyć iż to się nam naprawdę przyda gdy będziemy chcieli dogłębnie zrozumieć jak wino zamienia się w galaretę i jak rozpuszczony w wodzie tlen jest przez nią bezpośrednio zaadoptowany w wyniku czego wiąże się z nią i z wody, czyli h2o powstaje woda z dodatkowym tlenem czyli h2o2. Innymi słowy woda utleniona.
Aby jeszcze lepiej zrozumieć jak to możliwe aby tlen rozpuszczony w wodzie został zaadoptowany do niej bezposrednio tak, że stała się ona w pewnej częśći wodą utlenioną musimy wiedzieć co to jest
CIEPŁO – TEMPERATURA - CO TO W ISTOCIE JEST ?
Ogólnie podawana informacja o tym czym jest to co nazywamy ciepłem, to ta, iż jest to CHAOTYCZNA ENERGIA KINETYCZNA, czyli chaotyczny ruch cząsteczek, drżenie atomów. Jak to rozumieć ?
Zwykłym zjadaczom chleba, laikom, trudno przyporządkować słowo temperatura do ruchu. Powiedzmy że 100 drgań atomu to wielkość = 20 stopniom Celsjusza ( oczywiście te 100 oscylacji nie ma nic wspólnego z faktami, ale chodzi o zrozumienie problemu ). Porównajmy to do tego jak my, jak nasze organizmy odbierają to co nazywamy ciepłem. Warunki stabilne na dworze ciepło czujemy się komfortowo. Choroba, wzrost temperatury. Wiemy że to ruch cząsteczek i jak to teraz ugryźć. Co to, to tylko zwiększenie ruchu atomów naszego organizmu i nic więcej ?
Dokładnie czytelniku tak jest, to tylko ruch, drżenie atomów w naszym ciele i naprawdę nic więcej i ten stan tak a nie inaczej my odczuwamy i nazywamy go temperaturą.
Aby można to było zrozumieć musimy przypomnieć sobie czym jest atom. Ma on jądro i orbitanty. Pisząc o elementach orbitujących w atomie wokół jego jądra używam nazwy ORBITANTY. Wiem jednak, iż jest to nie poprawne. Prawidłowa nazwa to ORBITONY. Jednak nie brzmi mi ona fonetycznie. Akcent rozkłada się w ten sposób jakby miało być to obraźliwe. Skojarzenie z grubasem, którego chcę obrazić. Tak z lekka wulgarnie.
Wybaczcie mi zatem państwo, iż będę używał tego neologizmu.
Rys poniżej pokazuje schematycznie wygląd atomu.
Orbitant obraca się wokół jądra atomu ze stałą prędkością obrotową, patrząc na to z pozycji tego jądra. Może zmieniać orbitę, ale prędkość obrotowa względem jądra jest wartością stałą.
Cząsteczka natomiast, to co najmniej dwa połączone ze sobą atomy. Rys poniżej.
Zwróćmy uwagę na orbitanty obu atomów. Może zaistnieć sytuacja że znajdą się one we wzajemnej „kolizji” grawitacyjnej. Orbitanty oddziałują na siebie grawitacyjnie.
W konsekwencji czego atom, który posiada orbitant zielony zostanie odepchnięty od sąsiedniego atomu.
Ktoś zada na pewno pytanie dlaczego on, a nie np. atom z czerwonym orbitantem ?
Ma on rację, taka sytuacja może zaistnieć.
W tym jednak przypadku kierunek obrotów wskazuje jak
zostanie oddana energia, który orbitant odda energię innemu.
Rys. poniżej
Ponieważ jednak atom odsunięty ma obok siebie i innych sąsiadów, zatem wpłynie on na nich. Sposób wpłynięcia zależy od ułożenia orbitantów w chwil gdy są ona tak blisko siebie, że oddziałują grawitacyjnie.
Oddawanie energii jest przypadkowe ( rozumiejąc to słowo jako zbyt dużo zmiennych abyśmy mogli wiedzieć ile komu i w którą stronę zostanie oddana energia ) i może to wyglądać miej więcej tak
Czysto hipotetycznie ustalmy sobie że poszczególne kolory odzwierciedlać będą taką a nie inną temperaturę.
Czarny = mały ruch = x stopni Cel.
Zielony = szybszy ruch od czarnego = 2x stopni Cel.
Niebieski – szybszy ruch od zielonego = 2,5x stopni Cel.
Czerwony = bardzo szybki ruch = 5x stopni Cel.
Może jednak być to zupełnie inne np.. takie.
Wszystko to zależy od tego w jakiej pozycji znajdują się orbitanty każdego atomu i w jakim kierunku się poruszają, jaką mają obecnie swoją orbitę. Jak daleko odsunięte są od siebie poszczególne atomy, itd., itp.
Należy wiedzieć i pamiętać że prędkość obrotowa orbitantów jest stałą. Żaden nie może przyśpieszyć ani zwolnić. Może co najwyżej zmienić średnicę swojego orbitowania na większą ( gdy zaabsorbuje energię), bądź mniejszą ( gdy odda energię ). Rys poniżej.
Zanim odebrał energię był na tej orbicie.
Pochłonął energię i przesunął się skokowo na tą orbitę
Tak się dzieje jeżeli np. zaabsorbuję on energię fotonu ( według Bohra ). Rys. poniżej.
Stać się tak może również gdy kierunki obrotów orbitantów będą przeciwne.
Może również jak wspomniałem jeden atom odsunąć się od drugiego.
Wracając jeszcze raz do naszego zbioru atomów.
Tu każdy atom wpływa na każdy. Zatem każdy oddaje energię sąsiadowi lub odbiera ją od niego. Zależne to jest od punktowego ( chwilowego ) ułożenia orbitantów jednego atomu względem drugiego .
Zależne jest to również od odsunięcia jednego atomu od drugiego. Ono w wyniku takich oddziaływań ( odbierania lub dostarczania energii sąsiadowi ) zmienia się również. Siłą rzeczy dodatkowo wpływając na wzajemne oddziaływania.
Atom zaczyna również drżeć wokół swojej osi rys .
Zwróć uwagę czytelniku, że do jądra atomu dorysowałem poziomą kreskę, a to w tym celu abyś zwrócił uwagę, że gdy atom drży, to dzieje się z całym atomem, razem z jego jądrem.
To również wpływa na sposób oddawania energii. Siłą rzeczy parametrów i ich zmiennych jest tak dużo że nie da się przewidzieć jak chwilowo ( punktowo ) będzie oddawana energia ( zbyt dużo zmiennych ).
Dlatego nazywa się to chaotycznym ruchem. Właśnie ten ruch nazywamy ciepłem, temperaturą. Czym jest on większy to mówimy iż wyższa jest temperatura.
Drżenie to oscylacja atomu razem z jego jądrem w pewnym zakresie. Orbitanty z punktu odniesienia zewnętrznego obserwatora na przemian zwalniają i przyśpieszają prędkość obrotową.
Dzieje się to wyłącznie z zewnętrznego punktu odniesienia. Z pozycji jądra atomu prędkość obrotowa jest stałą.
W chwili gdy atom razem z jądrem obraca się o kreślony kąt w kierunku przeciwnym niż ruch orbitanta, to jednak
względem jądra on ma stałą prędkość. Pamiętajmy że i jądro i orbitant przesunęły się o określony kąt. Jądro i orbitanty oscylują razem. Ponieważ jednak orbitant ma prędkość obrotową wokół jądra,zatem tylko dla nas on spowolnił.
Tak musi być w istocie, bo gdyby orbitant spowolnił obroty względem jądra, to na atomie spowolnił by czas.
Upływ czasu to właśnie prędkość obrotowa orbitantów.
Załóżmy że 100 obr wyznacza upływ 1 sek.
Atom 1 = 50 obr.
Atom 2 = 200 obr.
Dla nas w czasie jego 50 obr atomu 1 upłynęła 1sek ( u nas 10 obr ). Dla niego zaś 0,5 sek.
Dla nas w czasie jego 200 obr atomu 1 upłynęła 1sek ( u nas 100 obr ). Dla niego zaś 2 sek.
( Zaszam do teori "NIEDOPUNKTU" )
Zauważyłeś zapewne czytelniku że w chwili X jeden atom ma większy ruch a inny mniejszy. Zatem powiesz że każdy z nich ma różną temperaturę.
Czarny = mały ruch = x stopni Cel.
Zielony = szybszy ruch od czarnego = 2x stopni Cel.
Niebieski – szybszy ruch od zielonego = 2,5x stopni Cel.
Czerwony = bardzo szybki ruch = 5x stopni Cel.
Dobrze skojarzyłeś, tak jest w istocie. Pamiętaj jednak, że atom jest maleńki i tą energię i tak za chwilę odda sąsiadowi. Ponieważ dzieje się to chaotycznie i bardzo bardzo szybko ( teoretycznie można o tym powiedzieć że przypadkowo ) zatem i w różnych kierunkach.
Dokonując pomiaru nie mierzymy ruchu jednego atomu. Nie mamy takich przyrządów, mierzących tak małe obszary i tak szybkich. Pamiętaj że orbitanty poruszają się niezwykle szybko. Zatem w jednej sekundzie atom będzie miał dziesiątki tysięcy takich zmian.
Zmian energii kinetycznej ( zmian temperatury ), która na skali wskaże nam od x do powiedzmy 100 000x. Nasz pomiar jest to zatem średnia w czasie i obszarze.
Teraz już wiesz czytelniku co to jest w istocie to co nazywamy temperaturą. To po prostu energia kinetyczna atomów.
Jedźmy zatem dalej.
Załóżmy, czysto hipotetycznie, że mamy atomy pewnej substancji poddanej spoczynkowi w następujących warunkach.
Umieszczona ona została w jakimś zbiorniku i spokojnie tam spoczywa.
Warunki zewnętrzne, te poza zbiornikiem również są stabilne. Brak ruchu powietrza, stała temperatura i pole magnetyczne. Pomieszczenie jest zamknięte i nikt tam nie wchodzi, ba jest ono zamurowane. Ot ta nasza galareta winna.
W wyniku tego uporządkowały się one temperaturowo.
PORZĄDEK I TEMPERATURA ?
Co za brednie opowiadam, a jednak.
Wiemy, że temperaturą jest energią kinetyczną atomów, czyli:
1 wzajemnych wpływów orbitantów sąsiednich atomów.
2 odsuwania i się przysuwania atomów względem siebie.
3 drżenia, wibracji, oscylacji atomów.
Stabilność warunków i poziome położenie beczek ( rozpatrujemy to przecież z pozycji powstawania galarety winnej ) spowodowała, że kinetyczne ruchy atomów tak się rozłożyły, że orbitanty orbitują w taki sposób, iż nie ma między nimi kolizji.
Orbitanty tak uporządkowały swoje orbity ( kierunki obrotów, osie orbit w poziomie i w pionie ), że przestały one kolizyjnie ingerować na sąsiadów. Można by przypuszczać, iż są to błędne założenie, bo przecież ruch to właśnie ciepło. Skoro tak, to całość musiałaby być zimniejszą od otoczenia a taki stan jest nie możliwy, ponieważ otoczenie oddaje beczkom ciepło ( energię kinetyczną ), a one winu.
Jednak brak kolizji między orbitantami nie musi oznaczać braku ruchu. Pozostały nam jeszcze:
1 naprzemienne odsuwanie się i przysuwanie atomów względem siebie.
2 drżenie ich.
Odsuwanie i przysuwanie wynikało właśnie z kolizji orbitantów, zatem w takiej sytuacji odpada i ten ruch.
Pozostało nam tylko drżenie, oscylacja atomów względem własnej osi.
Energia kolizji orbitantów, gdy uporządkowały się one w taki sposób, iż przestała ona następować została oddaną, zamienioną na energię owych oscylacji, drżenia.
Tu orbity oscylują w pewnym zakresie, nigdy jednak już nie zbliżają się aż tak bardzo, że energia orbitanta odsuwa cały atom, ba nie powoduje to nawet zmiany ( zwiększenia bądź zmniejszenia )średnicy orbity orbitanta sąsiedniego atomu lub własnej.
Taka sytuacja powoduje, że atomy nawet odległe od siebie mają synchroniczny ruch.
Atomy 1, 3, 5 identycznie drżą.
Podobnie z atomami 2, 4, 6. to również jest synchroniczna grupa atomów .
Pomiędzy tymi dwoma grupami następuje uporządkowane oddziaływanie. One zawsze z określoną częstotliwością drżą względem siebie. TU JUŻ WYRAŹNIE WIDAĆ HARMONIĘ, A PRZECIEŻ TO WCIĄŻ JEST TYLKO RUCH. RUCH KTÓRY NAZYWAMY CIEPŁEM.
COŚ PODOBNEGO DAŁO SIĘ UPORZĄDKOWAĆ TO CO WYDAWAŁO SIĘ BYĆ NIE MOŻLIWYM.
Widząc to należy już nieco inaczej spojrzeć na to co nazywamy temeraturą.
Dwa różne zbiory atomów, ten z harmonią i ten z czysto chaotycznym ruchem mają taką samą średnią ruchu, czyli identyczną temperaturę.
Wyraźnie nasuwają się wnioski, iż z tym wszystkim można coś znacznie więcej zrobić. Tym bardziej mamy prawo tak myśleć, jeżeli wiemy iż wyniku synchronizacji mogła powstać winna galareta. Co by się stać nie mogło przy czystym chaosie.
Taki stan ( uporządkowania się orbit orbitantów ) spowodował, że istnieją obszary pozbawione miejsc w których obracają się orbitanty. Rys poniżej.
W tych miejscach jest najsłabsze oddziaływanie orbitantów. Zatem jądro atomu które wyjątkowo mocno przyciąga nie jest odseparowywane przez orbitanty. Siłą rzeczy gdy tu znajdzie się atom tlenu, który jak wspomniałem podatny jest magnetycznie, łatwo może zostać zaadoptowanym. Zmieni się nam zatem struktura płynu. Z wody powstanie h2o2. Pewnym jest iż alkohol musi brać w tej przemianie udział. Może on działać tylko jako katalizator ułatwiający wiązanie.
Taki ułożenie się orbit jest oczywiście czysto hipotetyczne. W rzeczywistości nie musi ona tak wyglądać. Jednak jedno jest pewne ruch atomów staje się synchroniczny, uporządkowany.
Może to również wyglądać i tak że to jest przemieszczanie się fali od lewej do prawej i z powrotem, a nie jak było poprzednio oddawanie energii w różnych kierunkach i w różnym stopniu. W jednym kierunku X a w drugim Y. Teraz oddawanie jest równomierne. Aby tak było atomy muszą współgrać, czyli ten z początku i ze środka i na końcu muszą identycznie się np. obracać.
Zwróćmy uwagę na to, że beczki leżą poziomo i łatwiej jest się im synchronizować. Chaos, oddawanie energii w różnych kierunkach i z różną mocą można porównać do próby zachowania równowagi. Wysoki pionowy przedmiot trudniej będzie utrzymywał stabilność niż inny o takim samym ciężarze i objętości ale niski a szeroki. Zatem temeraturowo „uporządkowanie” atomów łatwiejsze jest w beczkach leżących. Winną galaretę znajdowano właśnie w takich.
Abyś czytelniku zrozumiał w jaki sposób to się tam samo synchronizuje podam przykład ( sprawdzony doświadczalnie przykład )
mamy rozłożone gumowe piłeczki na, których stawiamy deskę. Kładziemy na tym obrotowe dobrze łożyskowane podstawki . Na niech zaś kamertony. Każdy kamerton ustawiony jest tak, że gdy go wprowadzimy w ruch, to będzie miał identyczną oscylację jak każdy inny użyty w naszym doświadczeniu. Ta częstotliwość symbolizuje nam ilość obrotów orbitanta poszczególnego atomu.
Teraz po po kolei najpierw pierwszy wprowadzamy w ruch potem drugi i tak do końca.
Powiedzmy że będzie ich około 100.
Każdy z nich ma tą samą ilość taktów na sekundę ( obrotów orbitantów atomu ), jednak względem siebie będą one mocno roz-synchronizowane.
Jeden zacznie się poruszać od skrajnego lewego położenia w kierunku prawego inny w tym czasie odwrotnie - - od prawego do lewego - jeszcze inny będzie miał w tym momencie środek swojej oscylacji w prawo następny w lewo. Jecz inny będzie miał 1/10 ruch w prwą stronę itd., itd.
rys poniżej.
Po pewnym czasie zależnym od ilości kamertonów, zależnym od częstotliwości oscylacji, zależnym od sposobu rozłożenia ich na desce, zależnym od oporu toczenia łożysk w obrotowych podstawkach. Wszystkie ustawią się w jednym kierunku i będą synchronicznie oscylować. Rys poniżej.
Porównując to to naszej winnej galarety musimy pamiętać że:
Atom jest nieporównywalnie mniejszy od kamertonu.
Atomów jest gigantycznie dużo.
Ilość obrotów orbitantów w ciągu jednej sekundy jest gigantyczna i w żaden sposób nieporównywalna do ilości taktów przyrządu.
Pamiętajmy jeszcze ji to, że beczka dębowa to też atomy ( kamerton ). Powietrze w piwnicy to również one ( kamertony ).
W porównaniu mamy tylko około 100 przyrządów z wolną oscylacją, tam gigantycznie dużo z gigantyczną oscylacją. Siłą rzeczy aby to wszystko uporządkowało się potrzeba stabilności warunków i czasu.
Tam kilkaset lat a w porównaniu wystarczy, kilka, kilkanaście godzin.
Ale i tu warunki muszą być stabilne. Gdybyśmy ruszali deską to nie uporządkowałoby się to nigdy.
IRENEUSZ BORYCKI
---------------------------------------
MOJE PRZEMYŚLENIA
„Dodatkowa” moc galarety winnej daje do myślenia. Zastosowałem zatem pozorne zagęszczenie, po przez próbę wyliczenia ile miałby % alkohol gdyby się go doprowadziło do stanu stałego ( ZAMROZIĆ ) ?
Alkoholomierz mierzy gęstość ( ciężar ). Zamrażając alkohol spowodujemy że będzie miał on mniejszą objętość. Zatem w określonej objętości będzie go więcej.
Załóżmy że mamy 0,5l alkoholu o mocy 15 procent i doprowadzamy go do zupełnego zamrożenia w wyniku czego zmniejszy on swoją objętość. Zatem zwiększy się jego % zawartość w określonej objętości. Być może jest to droga do zrozumienia dodatkowej mocy galarety winnej. Wskaźnik wszakże wskaże tylko te kilkanaście procent ale oddziaływanie będzie inne, takie jakie wynikałoby z mocy zamrożonego, a więc o zmniejszonej objętości. Z powyższego wynika, że nie znamy wielu praw fizyki i chemii. Nawet w przypadku rzeczy tak bardzo z człowiekowi znanych jak alkohol, a przecież tysiące lat robimy z nim doświadczenia.
Jeżeli moja hipoteza okaże się prawdziwą co będzie można w wyjątkowo prosty sposób obliczyć.
Wiemy ile % jest alkoholu zatem wiemy ile powinno być tam tego co nazywało się wodą. ONA JEDNAK ZNIKNĘŁA W TAJEMNICZY SPOSÓB ( pomińmy na razie hipotezy typu, że odparowała ona poprzez strukturę drewna. Pomińmy je dlatego, że znamy zawartość procentową alkoholu, zatem pozostałością powinna być i ona, a jednak jej nie ma ).
Tu nasuwają się automatycznie następne hipotetyczne odpowiedzi. woda stała się „klonem” wewnętrznym strukturalnym klonem alkoholu. Tylko praca orbitantów atomów „wody” jest dokładnie przyporządkowaną pracy orbitantów atomów alkoholu. Siłą rzeczy oddziałuje ona w taki sposób jak alkohol ( stała się ona imitantem, „podróbką” alkoholu ). Oddziałuje na otoczenie podobnie jak on, a jednak nieco inaczej, bo nie wyrządzi takich szkód jakby wynikało to ze spożycia takiej ilości alkoholu. Człowiek będzie w takim upojeniu jakby spożył taką ilość trunku, a jednak przeżyje. Inaczej by było gdyby spożył dokładnie taką samą ilość, ale nie „wody” alkoholowej i alkoholu, tylko samego alkoholu.
W wyniku długiego oddziaływania w sprzyjających warunkach trunku na wodę stała się ona CIEPŁYM LODEM. Stało się to dlatego, że takie ułożenie orbitantów wody, ułożenie które powoduje zachowane się jej jak alkoholu powoduje również jej stały stan skupienia.
Ciężar właściwy wody nie zmienia się, zatem przy pomiarach nie wykazuje ona tego, że jest alkoholem, ale jej wewnętrzne strukturalne ułożenie dokładnie go imituje. Oczywiście z wyjątkami, bo to jest imitacja alkoholu, a nie on sam. Prawdopodobnie nie będzie się ona palić jak alkohol, gdyby było inaczej mielibyśmy dodatkowe doskonałe źródło energii, taniej energii.
Prawdopodobnie również i to że nie ma ona takich własności energetycznych jak alkohol powoduje, że człowiek przeżywa spożycie w nadmiarze takiego „alkoholu”
WNIOSKI
Można osiągnąć CIEPŁY WODNY LÓD
Można przy tym zjawisku imitować jej ( wody ) oddziaływanie na otoczenie jakby była dowolnie inną substancją chemiczną, jednak bez szkodliwych ( niszczących ) właściwości tamtych związków.
Jeżeli mam rację to będzie można wytwarzać samą wodę alkoholową ( i nie tylko alkoholową ) bez najmniejszej jego w niej dawce i podając ją pacjentom i bezproblemowo leczyć ich uzależnienie.
Ponieważ nie niesie ona niebezpieczeństwa takiego jak spożywanie alkoholu, będzie można przy jej pomocy leczyć ludzi na wile, bardzo wiele dolegliwości, w których alkohol pomagałby, jednak uboczne jego działania doprowadzałyby delikwentów do śmierci. Przy jej pomocy można by leczyć i dzieci. ROZWINĄĆ …... .
Można będzie wytwarzać nie kaloryczny ( odchudzający ) pokarm, który jednak będzie w doskonały sposób nawadniał organizm, itd, itp.
Psychiatrzy najlepiej wiedzą że wykorzystując zjawisko, dodam czysto fizyczne w pełni wytłumaczalne, zjawisko z którego powodu postała strona tvp11.pl można spowodować, że człowiek spożywając np. banana będzie odczuwał smak pomarańczy. Aby tak się działo można zadziałać również i w inny, nie „telepatyczny” sposób. Wystarczy tylko wprowadzić do nerwów odpowiadających za smak taką częstotliwość która odpowiada smakowi pomarańczy.
Cały ten temat dotyczący galarety winnej i doświadczeń z alkoholem będę na bieżąco uzupełniał.
Teraz natomiast uświadomię naukowym oszustom pokroju Jacka Wciórki, że działanie galarety alkoholowej jest faktem, zatem trzeba rozwinąć wyobraźnię, stworzyć hipotezy i przeprowadzić badania aby zrozumieć jak w istocie to działa.
Moja hipoteza jest właśnie twórczością tego typu. Czy tak to w istocie działa nie wiem.
Jednak jest to na pewno logiczne, zdroworozsądkowo logiczne i nie ma to nic wspólnego z chorobą psychiczną ( twórczość pacjenta logiczna, jednak jego logika jest nie zgodna obowiązującymi prawami fizyki ). Po raz kolejny uświadomię panu oszuście, uzurpatorze i oprawco że to co obowiązuje dziś nie musi oddawać rzeczywistości. Tak było gdy do zabawy w fizykę włączył się uznany dziś geniusz i autorytet ALBERT EINSTEIN.
Udowodnił on w swojej teorii względności, że Newtonowskie składanie prędkości jest nie pełne, a raczej należałoby napisać błędne, bo chcąc precyzyjnie to określić trzeba zastosować wzory einsteina, a nie Newtona. Te Newtonowskie pozwalają wprawdzie obliczać, jednak z błędem który jest coraz bardziej widocznym jeżeli obiekty zbliżają się do prędkości światła.
Zatem EINSTEIN w swoich czasach według pańskich uzurpatorze i naukowy oszuście określeń, tworzył logicznie jednak nie zgodnie z obowiązującymi ( wtedy, powtarzam wtedy ) prawami fizyki.
Nikt jednak nie oskarżał go o chorobę psychiczną, a tak by się zapewne stało gdyby swoją twórczość przedstawił najpierw ludziom pańskiego pokroju. Tym bardziej tak by się stało gdyby znał i powiedział im prawdę prosto w oczy o zjawisku które nazwałem „telepatią” w cudzysłowie. Zapraszam pana do mojej publikacji związanej z przestrzenią i teorią względności którą nazwałem TEORIĄ NIEDOPUNKTU.
Wracając do winnej galarety, tu nie ma żadnego cudu. Cud jest to zjawisko którego działania jeszcze nie potrafimy zrozumieć. Mocno to panu uświadamiam. Zjawisko jest czysto fizyczne i trzeba je zrozumieć i tak się stało z tym co nazwałem „TELEPATIĄ” w cudzysłowie.
Ludzie go doświadczali i ponieważ nie są takim oszustami jak pan naukowy dyletancie przeprowadzali doświadczenia i w pełni zostało ono opisane, a pan poniesie za to pełną odpowiedzialność prawną.
Wracając do wina.
Jak wspomniałem ten opis to próba logicznego wyjaśnienia dziwnej dodatkowej mocy galarety winnej.
Napisałem że jest to zdroworozsądkowe i logiczne. To fakt, jednak wcale nie musi oddawać to prawdy.
Należało spróbować wysnuć alternatywne hipotezy, tym razem na podstawie już nam znanych prawach fizyki. Poprzednia wersja wnosiła nowe, a było nim takie ułożenie orbitantów wody, która w tajemniczy sposób zniknęła, tak że zaczęły one imitować alkohol.
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
Przemyślałem problem i eureka - wiem jak to wszystko działa. Wiem co to jest ta tajemnicza dodatkowa moc alkoholu. Wiem skąd galaretowatość owego wina. Natychmiast podzielę się z państwem tymi innowacjami.
Oczywistym jest, iż ta pierwsza wysnuta hipoteza ma podstawowe luki i jest bajką, przepraszam po części może być bajką. Pewne jej elementy w porównaniu z faktycznym procesem jaki zaszedł w winie okazują się mimo tej bajkowości logiczne, jednak nieco źle zostały uporządkowane, stąd powstała logiczna, ciekawa baśń.
Najpierw zacznę od faktycznych zjawisk jakie zaszły w produkcie. Potem porównamy to z bajką i pokażę wspólne elementy, jednak ich wytłumaczenie w było nieco bardziej pozbawione praw fizyki.
Spróbujmy najpierw zrozumieć dodatkową nie wynikającą z ilości alkoholu moc takiego trunku.
Wiadomości i wyobraźnia pozwoliły zauważyć co w istocie mogło się stać w alkoholu iż zrobił się on szczególnie „mocnym”
w cudzysłowie, bo jak wspomniałem moc nie wynika wcale z ilości alkoholu, ani z takich ułożeń orbitantów atomów cząsteczek wody, że zaczęły one imitować go ( c2h5oh ), a poprzednio tak to przecież opisywałem. NNNNNNNNNNNNNN
To wszystko razem pozwoli państwu przy okazji zobaczyć kierunek „ewolucji” myśli człowieka starającego się zrozumieć i wytłumaczyć tajemnicze dla niego i innych zjawisko.
Galareta powstała z wina.
Składa się ona z alkoholu c2h5oh i wody h2o. Jednak ta woda ma nieco inne właściwości, inną strukturę niż powinno to wynikać z jej tam ilości w porównaniu z innymi elementami w naszej winnej galarecie. Jak wspomniałem są tam jeszcze i inne składniki wynikające z materiałów użytych do fermentacji.
To wszystko razem plus warunki przechowywania, wpływa na siebie i zachodzą szczególne procesy chemicznie ( jakie ? ).
Czym różni się ta woda od innej, gdy obie znajdą się w takich samych warunkach temperaturowych i ciśnieniowych, poza tym, że ta w galarecie winnej jest nasyconą różnymi składnikami ?
Wygląda że stanem skupienia. W tej temperaturze i przy uwzględnieniu innych, znanych nam w niej elementów powinna ona być cieczą. Jednak nie jest.
Sama nasuwa się odpowiedź, że substancje pomocnicze ( alkohol i inne ) w połączeniu z czasem spowodowały zmiany strukturalne, zaszły procesy chemiczne, które zmieniły to wszystko w coś w rodzaju kleju, żelatyny. Gdy gotujemy przetwory owocowe powodujemy ich zagęszczanie. Po ostudzeniu stają się one dżemami, powidłami, itp. a przecież z owoców robi się wina. To są punkty zaczepienia aby móc zrozumieć co w istocie mogło się stać.
Należy jednak pamiętać, że robiąc we wspomniany wyżej sposób przetwory odparowujemy wodę. Jednak w galarecie winnej jest jej teoretycznie tyle samo zanim zaczęła ona być galaretą.
Tyle samo, albo w wyniku zmian chemicznych to już nie jest woda, a zupełnie inna substancja. W naszych rozważaniach weźmy pod uwagę i to że w wyniku takich zmian w których woda przestała nią być ( oczywiście jeżeli przestała nią być ), to w całej galarecie i zawartość alkoholu powinna być inna niż w momencie zabeczkowania.
Przecież zmiany chemiczne zachodzą w połączeniu jednego z drugim, bodź po podziale ( rozkładzie ). Zatem alkoholu powinno być mniej, bo on powstaje w procesie fermentacji, który już nie zachodzi gdy wino znajdzie się beczce, a wiemy już że jest go tyle samo.
Gdyby nie świadomość o jego tam zawartości inni mogliby powiedzieć że jest ( powinno ) go raczej więcej, bo przecież porównując skutki spożycia takiej samej ilości trunków, czyli zwykłego alkoholu o mocy alkoholowej X% i galarety winnej teoretycznie również o mocy alkoholowej X% widać że galareta jest wyraźnie „mocniejszą”
skoro jednak jest go tyle samo ile było w momencie zabeczkowania i skoro wody także jest tyle samo, zatem jego moc oddziaływań na organizm ( nie mylić z mocą % alkoholu i jego ilości ) nie wynika z ilości alkoholu, a z czegoś zupełnie innego. Można by pomyśleć że to sam alkohol zmienił się strukturalnie i mimo że jest tam go tyle samo % to mocniej oddziałuje. Taką logikę można przyjąć do wiadomości, jest ona zdroworozsądkową. W takim razie należałoby przeprowadzać badania tego „nowego” rodzaju alkoholu. Proszę mi wierzyć że mimo logiki tego wszystkiego badania nic nie dadzą. Nawet gdybyśmy uzyskali 100% alkohol i poddali go oddziaływaniu czasu to nie nabrał by on dodatkowej mocy sprawczej na żywe organizmy.
Piszę to dlatego że wiem co się stało w istocie. Proszę mi wierzyć dodatkowa moc nie ma nic wspólnego z alkoholem.
Zatem z czym ?
Wino fermentuje w dość niskich temperaturach. Jest to rząd wielkości 17 – 25 stopni. Optimum to 17 -18.
Wiemy że w wodzie rozpuszcza się tlen i więcej do się tam zmieści i łatwiej się on w niej utrzymuje gdy temperatura jest niższa. Gro substancji użytej do produkcji trunku to woda. Dodam natleniona woda. To jest element który musimy zapamiętać.
Teraz jedźmy dalej. Jakiś czas temu w bandyckich dyskotekach zanim pojawiły się pigułki gwałtu. Pseudo barmani dolewali do alkoholu kroplę, dwie wody utlenionej. Skutek był taki że delikwent ( najczęściej dziewczyna ) tracił przytomność i spał kilkanaście godzin. Wiadomo co z kimś takim wyrabiano.
Musimy wiedzieć że tlen jest paramagnetyczny, to znaczy podatny na pole magnetyczne. Jednak traci swoje tego typu właściwości w miarę wzrostu temperatury. Jego, tlenu objętość wynikająca z temperatury jest różna i od niej zależna. Logicznym i zgodnym z prawdą jest wniosek, że czym niższa temperatura, tym mniejsza jego objętość.
Tak czytelniku dobrze się domyślasz co stało się w czasie z niektórymi cząsteczkami tlenu rozpuszczonymi w winie ( wodzie i alkoholu ). Poczekajmy jednak i opiszmy to po kolei. Optymalna temperatura przechowywania ( dojrzewania ) wina zależna jest od jego gatunku
różowe 9-10
białe 10-15
czerwone 15-18
co w tym wszystkim zwraca uwagę ?
To że temperatury są dość niskie. Człowiekowi byłoby po prostu zimno.
Jak wspomniałem tlen jest paramagnetyczny ale traci tą zdolność w miarę wzrostu temperatury. Można by to porównać do punktu Ciri
By dogłębnie zrozumieć problem jak wpływ ma temperatura na procesy zachodzące w winie musimy wiedzieć czym ona jest. Czym jest to co nazywamy ciepłem ?
Podaje się że ciepło to chaotyczny ruch cząsteczek, to drżenie atomów. Jednak takie tłumaczenie dla laika nie jest do końca zrozumiałe. Dla laika jak również i dla tych którzy z racji zdobytego wykształcenia z automatu powinni wiedzieć co chodzi. Chodzi o wyobrażenie sobie tego drżenia i jak absorbowana jest energia że wprowadza to wszystko w ruch.
Zatem za nim pójdę dalej opiszę i narysuję co się dzieje, a wtedy nawet laik mający luki w wiadomościach będzie wiedział o co chodzi.
Zacznijmy od chaosu. Chaos czyli nieprzewidywalne zmiany. Czy aby na pewno ?
One są dla nas w obecnym stanie wiedzy nie przewidywalne, bo jest zbyt dużo zmiennych abyśmy mogli sobie z tym poradzić.
To wszystko jednak działa na zasadzie naczyń połączonych. Zmiana parametru w jednym miejscu doprowadza do określonych zmian w innych. Gdy jednak zmienimy parametr o określoną wartość w miejscu X i gdy zostaje ta energia odebraną przez sąsiada, ale ten dostał również i inną daną z miejsca Y zatem inaczej się ułożył względem otoczenia i gdy przekazywał energie dalej były to inne informacje niż tylko gdyby przedtem dostał tylko dawkę z miejsca X i tak dalej i tak dalej.
Zsynchronizowany „chaotyczny” ruch atomów. Czyli idealne rozłożenie temperatury ( do każdego pojedynczego atomu )
Proszę mi wierzyć iż to się nam naprawdę przyda gdy będziemy chcieli dogłębnie zrozumieć jak wino zamienia się w galaretę i jak rozpuszczony w wodzie tlen jest przez nią bezpośrednio zaadoptowany w wyniku czego wiąże się z nią i z wody, czyli h2o powstaje woda z dodatkowym tlenem czyli h2o2. Innymi słowy woda utleniona.
CIEPŁO – TEMPERATURA - CO TO W ISTOCIE JEST ?
Ogólnie podawana informacja o tym czym jest to co nazywamy ciepłem, to ta, iż jest to CHAOTYCZNA ENERGIA KINETYCZNA, czyli chaotyczny ruch cząsteczek, drżenie atomów. Jak to rozumieć ?
Zwykłym zjadaczom chleba, laikom, trudno przyporządkować słowo temperatura do ruchu. Powiedzmy że 100 drgań atomu to wielkość = 20 stopniom Celsjusza ( oczywiście te 100 oscylacji nie ma nic wspólnego z faktami, ale chodzi o zrozumienie problemu ). Porównajmy to do tego jak my, jak nasze organizmy odbierają to co nazywamy ciepłem. Warunki stabilne na dworze ciepło czujemy się komfortowo. Choroba, wzrost temperatury. Wiemy że to ruch cząsteczek i jak to teraz ugryźć. Co to, to tylko zwiększenie ruchu atomów naszego organizmu i nic więcej ?
Dokładnie czytelniku tak jest, to tylko ruch, drżenie atomów w naszym ciele i naprawdę nic więcej i ten stan tak a nie inaczej my odczuwamy i nazywamy go temperaturą.
Aby można to było zrozumieć musimy przypomnieć sobie czym jest atom. Ma on jądro i orbitanty. Pisząc o elementach orbitujących w atomie wokół jego jądra używam nazwy ORBITANTY. Wiem jednak, iż jest to nie poprawne. Prawidłowa nazwa to ORBITONY. Jednak nie brzmi mi ona fonetycznie. Akcent rozkłada się w ten sposób jakby miało być to obraźliwe. Skojarzenie z grubasem, którego chcę obrazić. Tak z lekka wulgarnie.
Wybaczcie mi zatem państwo, iż będę używał tego neologizmu.
Rys poniżej pokazuje schematycznie wygląd atomu.
Orbitant obraca się wokół jądra atomu ze stałą prędkością obrotową, patrząc na to z pozycji tego jądra. Może zmieniać orbitę, ale prędkość obrotowa względem jądra jest wartością stałą.
Cząsteczka natomiast, to co najmniej dwa połączone ze sobą atomy. Rys poniżej.
Zwróćmy uwagę na orbitanty obu atomów. Może zaistnieć sytuacja że znajdą się one we wzajemnej „kolizji” grawitacyjnej. Orbitanty oddziałują na siebie grawitacyjnie.
W konsekwencji czego atom, który posiada orbitant zielony zostanie odepchnięty od sąsiedniego atomu.
Ktoś zada na pewno pytanie dlaczego on, a nie np. atom z czerwonym orbitantem ?
Ma on rację, taka sytuacja może zaistnieć.
W tym jednak przypadku kierunek obrotów wskazuje jak
zostanie oddana energia, który orbitant odda energię innemu.
Rys. poniżej
Ponieważ jednak atom odsunięty ma obok siebie i innych sąsiadów, zatem wpłynie on na nich. Sposób wpłynięcia zależy od ułożenia orbitantów w chwil gdy są ona tak blisko siebie, że oddziałują grawitacyjnie.
Oddawanie energii jest przypadkowe ( rozumiejąc to słowo jako zbyt dużo zmiennych abyśmy mogli wiedzieć ile komu i w którą stronę zostanie oddana energia ) i może to wyglądać miej więcej tak
Czysto hipotetycznie ustalmy sobie że poszczególne kolory odzwierciedlać będą taką a nie inną temperaturę.
Czarny = mały ruch = x stopni Cel.
Zielony = szybszy ruch od czarnego = 2x stopni Cel.
Niebieski – szybszy ruch od zielonego = 2,5x stopni Cel.
Czerwony = bardzo szybki ruch = 5x stopni Cel.
Może jednak być to zupełnie inne np.. takie.
Wszystko to zależy od tego w jakiej pozycji znajdują się orbitanty każdego atomu i w jakim kierunku się poruszają, jaką mają obecnie swoją orbitę. Jak daleko odsunięte są od siebie poszczególne atomy, itd., itp.
Należy wiedzieć i pamiętać że prędkość obrotowa orbitantów jest stałą. Żaden nie może przyśpieszyć ani zwolnić. Może co najwyżej zmienić średnicę swojego orbitowania na większą ( gdy zaabsorbuje energię), bądź mniejszą ( gdy odda energię ). Rys poniżej.
Zanim odebrał energię był na tej orbicie.
Pochłonął energię i przesunął się skokowo na tą orbitę
Tak się dzieje jeżeli np. zaabsorbuję on energię fotonu ( według Bohra ). Rys. poniżej.
Stać się tak może również gdy kierunki obrotów orbitantów będą przeciwne.
Może również jak wspomniałem jeden atom odsunąć się od drugiego.
Wracając jeszcze raz do naszego zbioru atomów.
Tu każdy atom wpływa na każdy. Zatem każdy oddaje energię sąsiadowi lub odbiera ją od niego. Zależne to jest od punktowego ( chwilowego ) ułożenia orbitantów jednego atomu względem drugiego .
Zależne jest to również od odsunięcia jednego atomu od drugiego. Ono w wyniku takich oddziaływań ( odbierania lub dostarczania energii sąsiadowi ) zmienia się również. Siłą rzeczy dodatkowo wpływając na wzajemne oddziaływania.
Atom zaczyna również drżeć wokół swojej osi rys .
Zwróć uwagę czytelniku, że do jądra atomu dorysowałem poziomą kreskę, a to w tym celu abyś zwrócił uwagę, że gdy atom drży, to dzieje się z całym atomem, razem z jego jądrem.
To również wpływa na sposób oddawania energii. Siłą rzeczy parametrów i ich zmiennych jest tak dużo że nie da się przewidzieć jak chwilowo ( punktowo ) będzie oddawana energia ( zbyt dużo zmiennych ).
Dlatego nazywa się to chaotycznym ruchem. Właśnie ten ruch nazywamy ciepłem, temperaturą. Czym jest on większy to mówimy iż wyższa jest temperatura.
Drżenie to oscylacja atomu razem z jego jądrem w pewnym zakresie. Orbitanty z punktu odniesienia zewnętrznego obserwatora na przemian zwalniają i przyśpieszają prędkość obrotową.
Dzieje się to wyłącznie z zewnętrznego punktu odniesienia. Z pozycji jądra atomu prędkość obrotowa jest stałą.
W chwili gdy atom razem z jądrem obraca się o kreślony kąt w kierunku przeciwnym niż ruch orbitanta, to jednak
względem jądra on ma stałą prędkość. Pamiętajmy że i jądro i orbitant przesunęły się o określony kąt. Jądro i orbitanty oscylują razem. Ponieważ jednak orbitant ma prędkość obrotową wokół jądra,zatem tylko dla nas on spowolnił.
Tak musi być w istocie, bo gdyby orbitant spowolnił obroty względem jądra, to na atomie spowolnił by czas.
Upływ czasu to właśnie prędkość obrotowa orbitantów.
Załóżmy że 100 obr wyznacza upływ 1 sek.
Atom 1 = 50 obr.
Atom 2 = 200 obr.
Dla nas w czasie jego 50 obr atomu 1 upłynęła 1sek ( u nas 10 obr ). Dla niego zaś 0,5 sek.
Dla nas w czasie jego 200 obr atomu 1 upłynęła 1sek ( u nas 100 obr ). Dla niego zaś 2 sek.
( Zaszam do teori "NIEDOPUNKTU" )
Zauważyłeś zapewne czytelniku że w chwili X jeden atom ma większy ruch a inny mniejszy. Zatem powiesz że każdy z nich ma różną temperaturę.
Czarny = mały ruch = x stopni Cel.
Zielony = szybszy ruch od czarnego = 2x stopni Cel.
Niebieski – szybszy ruch od zielonego = 2,5x stopni Cel.
Czerwony = bardzo szybki ruch = 5x stopni Cel.
Dobrze skojarzyłeś, tak jest w istocie. Pamiętaj jednak, że atom jest maleńki i tą energię i tak za chwilę odda sąsiadowi. Ponieważ dzieje się to chaotycznie i bardzo bardzo szybko ( teoretycznie można o tym powiedzieć że przypadkowo ) zatem i w różnych kierunkach.
Dokonując pomiaru nie mierzymy ruchu jednego atomu. Nie mamy takich przyrządów, mierzących tak małe obszary i tak szybkich. Pamiętaj że orbitanty poruszają się niezwykle szybko. Zatem w jednej sekundzie atom będzie miał dziesiątki tysięcy takich zmian.
Zmian energii kinetycznej ( zmian temperatury ), która na skali wskaże nam od x do powiedzmy 100 000x. Nasz pomiar jest to zatem średnia w czasie i obszarze.
Teraz już wiesz czytelniku co to jest w istocie to co nazywamy temperaturą. To po prostu energia kinetyczna atomów.
Jedźmy zatem dalej.
Załóżmy, czysto hipotetycznie, że mamy atomy pewnej substancji poddanej spoczynkowi w następujących warunkach.
Umieszczona ona została w jakimś zbiorniku i spokojnie tam spoczywa.
Warunki zewnętrzne, te poza zbiornikiem również są stabilne. Brak ruchu powietrza, stała temperatura i pole magnetyczne. Pomieszczenie jest zamknięte i nikt tam nie wchodzi, ba jest ono zamurowane. Ot ta nasza galareta winna.
W wyniku tego uporządkowały się one temperaturowo.
PORZĄDEK I TEMPERATURA ?
Co za brednie opowiadam, a jednak.
Wiemy, że temperaturą jest energią kinetyczną atomów, czyli:
1 wzajemnych wpływów orbitantów sąsiednich atomów.
2 odsuwania i się przysuwania atomów względem siebie.
3 drżenia, wibracji, oscylacji atomów.
Stabilność warunków i poziome położenie beczek ( rozpatrujemy to przecież z pozycji powstawania galarety winnej ) spowodowała, że kinetyczne ruchy atomów tak się rozłożyły, że orbitanty orbitują w taki sposób, iż nie ma między nimi kolizji.
Orbitanty tak uporządkowały swoje orbity ( kierunki obrotów, osie orbit w poziomie i w pionie ), że przestały one kolizyjnie ingerować na sąsiadów. Można by przypuszczać, iż są to błędne założenie, bo przecież ruch to właśnie ciepło. Skoro tak, to całość musiałaby być zimniejszą od otoczenia a taki stan jest nie możliwy, ponieważ otoczenie oddaje beczkom ciepło ( energię kinetyczną ), a one winu.
Jednak brak kolizji między orbitantami nie musi oznaczać braku ruchu. Pozostały nam jeszcze:
1 naprzemienne odsuwanie się i przysuwanie atomów względem siebie.
2 drżenie ich.
Odsuwanie i przysuwanie wynikało właśnie z kolizji orbitantów, zatem w takiej sytuacji odpada i ten ruch.
Pozostało nam tylko drżenie, oscylacja atomów względem własnej osi.
Energia kolizji orbitantów, gdy uporządkowały się one w taki sposób, iż przestała ona następować została oddaną, zamienioną na energię owych oscylacji, drżenia.
Tu orbity oscylują w pewnym zakresie, nigdy jednak już nie zbliżają się aż tak bardzo, że energia orbitanta odsuwa cały atom, ba nie powoduje to nawet zmiany ( zwiększenia bądź zmniejszenia )średnicy orbity orbitanta sąsiedniego atomu lub własnej.
Taka sytuacja powoduje, że atomy nawet odległe od siebie mają synchroniczny ruch.
Atomy 1, 3, 5 identycznie drżą.
Podobnie z atomami 2, 4, 6. to również jest synchroniczna grupa atomów .
Pomiędzy tymi dwoma grupami następuje uporządkowane oddziaływanie. One zawsze z określoną częstotliwością drżą względem siebie. TU JUŻ WYRAŹNIE WIDAĆ HARMONIĘ, A PRZECIEŻ TO WCIĄŻ JEST TYLKO RUCH. RUCH KTÓRY NAZYWAMY CIEPŁEM.
COŚ PODOBNEGO DAŁO SIĘ UPORZĄDKOWAĆ TO CO WYDAWAŁO SIĘ BYĆ NIE MOŻLIWYM.
Widząc to należy już nieco inaczej spojrzeć na to co nazywamy temeraturą.
Dwa różne zbiory atomów, ten z harmonią i ten z czysto chaotycznym ruchem mają taką samą średnią ruchu, czyli identyczną temperaturę.
Wyraźnie nasuwają się wnioski, iż z tym wszystkim można coś znacznie więcej zrobić. Tym bardziej mamy prawo tak myśleć, jeżeli wiemy iż wyniku synchronizacji mogła powstać winna galareta. Co by się stać nie mogło przy czystym chaosie.
Taki stan ( uporządkowania się orbit orbitantów ) spowodował, że istnieją obszary pozbawione miejsc w których obracają się orbitanty. Rys poniżej.
W tych miejscach jest najsłabsze oddziaływanie orbitantów. Zatem jądro atomu które wyjątkowo mocno przyciąga nie jest odseparowywane przez orbitanty. Siłą rzeczy gdy tu znajdzie się atom tlenu, który jak wspomniałem podatny jest magnetycznie, łatwo może zostać zaadoptowanym. Zmieni się nam zatem struktura płynu. Z wody powstanie h2o2. Pewnym jest iż alkohol musi brać w tej przemianie udział. Może on działać tylko jako katalizator ułatwiający wiązanie.
Taki ułożenie się orbit jest oczywiście czysto hipotetyczne. W rzeczywistości nie musi ona tak wyglądać. Jednak jedno jest pewne ruch atomów staje się synchroniczny, uporządkowany.
Może to również wyglądać i tak że to jest przemieszczanie się fali od lewej do prawej i z powrotem, a nie jak było poprzednio oddawanie energii w różnych kierunkach i w różnym stopniu. W jednym kierunku X a w drugim Y. Teraz oddawanie jest równomierne. Aby tak było atomy muszą współgrać, czyli ten z początku i ze środka i na końcu muszą identycznie się np. obracać.
Zwróćmy uwagę na to, że beczki leżą poziomo i łatwiej jest się im synchronizować. Chaos, oddawanie energii w różnych kierunkach i z różną mocą można porównać do próby zachowania równowagi. Wysoki pionowy przedmiot trudniej będzie utrzymywał stabilność niż inny o takim samym ciężarze i objętości ale niski a szeroki. Zatem temeraturowo „uporządkowanie” atomów łatwiejsze jest w beczkach leżących. Winną galaretę znajdowano właśnie w takich.
Abyś czytelniku zrozumiał w jaki sposób to się tam samo synchronizuje podam przykład ( sprawdzony doświadczalnie przykład )
mamy rozłożone gumowe piłeczki na, których stawiamy deskę. Kładziemy na tym obrotowe dobrze łożyskowane podstawki . Na niech zaś kamertony. Każdy kamerton ustawiony jest tak, że gdy go wprowadzimy w ruch, to będzie miał identyczną oscylację jak każdy inny użyty w naszym doświadczeniu. Ta częstotliwość symbolizuje nam ilość obrotów orbitanta poszczególnego atomu.
Teraz po po kolei najpierw pierwszy wprowadzamy w ruch potem drugi i tak do końca.
Powiedzmy że będzie ich około 100.
Każdy z nich ma tą samą ilość taktów na sekundę ( obrotów orbitantów atomu ), jednak względem siebie będą one mocno roz-synchronizowane.
Jeden zacznie się poruszać od skrajnego lewego położenia w kierunku prawego inny w tym czasie odwrotnie - - od prawego do lewego - jeszcze inny będzie miał w tym momencie środek swojej oscylacji w prawo następny w lewo. Jecz inny będzie miał 1/10 ruch w prwą stronę itd., itd.
rys poniżej.
Po pewnym czasie zależnym od ilości kamertonów, zależnym od częstotliwości oscylacji, zależnym od sposobu rozłożenia ich na desce, zależnym od oporu toczenia łożysk w obrotowych podstawkach. Wszystkie ustawią się w jednym kierunku i będą synchronicznie oscylować. Rys poniżej.
Porównując to to naszej winnej galarety musimy pamiętać że:
Atom jest nieporównywalnie mniejszy od kamertonu.
Atomów jest gigantycznie dużo.
Ilość obrotów orbitantów w ciągu jednej sekundy jest gigantyczna i w żaden sposób nieporównywalna do ilości taktów przyrządu.
Pamiętajmy jeszcze ji to, że beczka dębowa to też atomy ( kamerton ). Powietrze w piwnicy to również one ( kamertony ).
W porównaniu mamy tylko około 100 przyrządów z wolną oscylacją, tam gigantycznie dużo z gigantyczną oscylacją. Siłą rzeczy aby to wszystko uporządkowało się potrzeba stabilności warunków i czasu.
Tam kilkaset lat a w porównaniu wystarczy, kilka, kilkanaście godzin.
Ale i tu warunki muszą być stabilne. Gdybyśmy ruszali deską to nie uporządkowałoby się to nigdy.
IRENEUSZ BORYCKI
CDN.
-----------------------
Zsynchronizowany „chaotyczny” ruch atomów. Czyli idealne rozłożenie temperatury ( do każdego pojedynczego atomu )
Proszę mi wierzyć iż to się nam naprawdę przyda gdy będziemy chcieli dogłębnie zrozumieć jak wino zamienia się w galaretę i jak rozpuszczony w wodzie tlen jest przez nią bezpośrednio zaadoptowany w wyniku czego wiąże się z nią i z wody, czyli h2o powstaje woda z dodatkowym tlenem czyli h2o2. Innymi słowy woda utleniona.
NA PODSTAWIE ROZPATRYWANIA TEGO PROBLEMU WYOBRAŹNIA NASUNĘŁA MYŚLI CO DO INNEGO ROZPATRYWANEGO PRZEZE MNIE PROBLEMU. CHODZI O BEZPOŚREDNI ODBIÓR ENERGII CIEPLNEJ I OD RAZU ZAMIANY JEJ NA INNY JEJ RODZAJ.
DOTYCHCZAS MY POTRAFIMY TYLKO TRANSPORTOWAĆ CIEPŁO, A NIE ZAMIENIAĆ GO NA INNY RODZAJ ENERGII. TAK SIĘ DZIEJE W LODÓWKACH. ODEBRANE CIEPŁO JEST TYLKO PRZETRANSPORTOWANE NA ZEWNĄTRZ. PRZECIEŻ TO JEST WYTWORZONA ENERGIA ZATEM WARTO JĄ PRZETWORZYĆ A NIE TYLKO WYRZUCIĆ. PROSZĘ POMYŚLEĆ TAKI WYDAWAŁOBY SIĘ DROBIAZG A LUDZKOŚĆ NIE POTRAFI SOBIE Z TYM PORADZIĆ. NATURZE JUŻ DAWNO SIĘ TO UDAŁO.
bardzo wysoko temperaturowy magnetyzm ( jakie to materiały ? )
dodatkowe informacje mogące się przydać w celu zrozumienia ( poprawy jakości ) co wpływa na jakość wina
natlenienie
pole magnetyczne
oporność elektryczna
przepływ linearny
CDN -CDN - CDN
--------------
MAŁA DESTYLARNIA do eksperymentów z alkoholem
destylacja
ultradźwięk
natlenianie
jonizacja
MAŁA CUKROWANIA
jestem zagorzałym przeciwnikiem nałogu
jednak jak wszystko także alkohol w rozsądnych ilościach działa zbawiennie jak lekarstro. Potrzebny jest on praktycznie wszędzie.
Wprawdzie alkohol można dostać wszędzie i najprzeróżniejszy ale nic tak nie sprawia przyjemności jak to co zrobimy sami. Możemy przy okazji poeksperyntemować i może się okazać iż powstanie nam produkt niepowtarzalny. Coś co ma właściwości dające doskonały smak taki że inne produkty tej jakości kosztują już abstrakcyjne kwoty ( np. staraa wysky )
problem w tym konkretnym przypadku polega na leżakowaniu w beczkach dębowych. Jest to proces starzenia trunku.
Dotychczasowe próby przyśpieszenia tego procesu psuły smak. Bo polegały one przede wszystkim na oddziaływaniu chemią bądź temperaturą a ona bardzo mocno zmienia parametry produktu.
Zacząłem się zastanawiać jak to obejść i udało się przynajmniej teoretycznie. Odkryto że w czasie gotowania gdy użyje się ultradźwięków to one nie tylko znacznie przyśpieszają ten proces ale powodują że potrawy gotują się w niższych temperaturach, to zaś w konsekwencji daje efekt nie porównywalnej poprawy ich smaku. Dowcip polega na tym że nie wypłukuje się przez to mikroelementów. Nie zostaje zmieniony skład chemiczny. Siłą rzeczy potrawy są zdrowsze i smaczniejsze. Doszedłem do wniosku że można je zastosować:
1 przy produkcji alkoholu
a
b
2 w procesie jego starzenia
a
b
3 w procesie przegryzania się z wodą
DĄB
MIÓD PITNY
tu mamy wyjątkowo duże pole do popisu.
Podstawowym elementem który musimy wiedzieć i o nim pamiętać jest to że miód po podgrzaniu traci swe pierwotne doskonałe lecznicze właściwości. Zatem produkcja z niego alkoholu w klasyczny sposób eliminuje jego lecznicze substancje, te które w nim pozostały po procesie fermentacji, fermentacji przy pomocy drożdży. One bowiem powodują zamianę cukru w alkohol i nazywa się to fermentacją. Zanim pójdę dalej zrobię do nich odnośnik. Są różne gatunki drożdży i to jest kolejny element, kolejna zmienna do eksperymentów. O tym jednak w punkcie drożdże. Wracam do miodu. Najpierw trzeba poddać go procesowi fermentacji i tu są dwa sposoby działania. Pierwszy to jego fermentacja jak wina. Drugi to jak zacieru na bimber.
W obydwu przypadkach jest on za gęsty co zatem zrobić ?
Gazy oddawane w czasie fermentacji jak je wykorzystać sporzywczo ?
Jakie są to gazy ?
Właściwości odżywczo zdrowotne pozostałości po destylacji.
Zacieru
wina
miodu
destylacja liści klonu
„natlenianie”
DĄB
żołędzie
całość
kapturki
miąższ
skorupka
chlorofil
drewno
kora
korzenie
liście
żywica
KLON
nasiona
skrzydełka
nasiona
drewno
kora
korzenie
liście
żywica
chlorofil
ŚLIWKI
owoce
miąższ
skórka
pestki
skorupka
nasiona
skórka
środek
drewno
kora
korzenie
liście
żywica
chlorofil
WIŚNIE
winogrona
orzechy
maliny
jeżyny
jagody
marchewka
pietruszka
przedtem były
gazy destylacyjne w obiegu zamkniętym poddane działaniu prądu elektrycznego ( wyładowania ) w połączeniu ze zmiennymi skrajnymi temperaturami.
Oddziałują na produkt, jak się zasymilują i przetworzą ?
Gotowanie w parze alkoholowej.
1 ciepłej
2 ultradźwiękowej
para alkoholowa
1 stężona
2 słaba
wykorzystanie produktów po produkcyjnych
gazy
pozostałość po zacierze
wędzenie z dodatkiem pary alkoholowej
dodatkowy produkt
bimber od razu z zakąską ( dla ubogich )
wędzony bimer
bimber mięsny
szynkowy
baleronowy
schabowy
polędwicowy
kiełbasiany
bimber rybny
łososiowy
pstrągowy
śledziowy
węgorzowy
flądrowy
halibutowy
makrelowy
szprotkowy
sardynkowy
( lepsze pijane bakterie niż pijany mąż - izby wytrzeźwień świecą pustkami - czipsy od lat 18 )
separacja chlorofilu
separacja szkodliwych związków z naci marchwi
pieczenie ciasta w parze alk
wzrost ciasta w wym. parze
ocet w tym winny stężony
dostarczam alkoholu razem z elementem A, to powoduje ze po czasie organizm kojarzył będzie te dwie substancje razem jako element wpływający na zespół abstynencyjny. Od tej chwili już krok aby stopniowo zmniejszając dawkę trunku spowodować aby po pewnym czasie organizm odczytywał nałóg jako potrzebę dostarczenia mu substancji A. Przeprogramujemy organizm na tą substancję. Najlepiej gdyby była to substancja nie uzależniająca, bo wtedy można będzie się wyzbyć nałogu całkowicie. ROZWINĄĆ …...............
Jednak w takim przypadku może powstać inny problem, gdy delikwent już całkowicie zrezygnuje z tych dwu substancji, czyli alkoholu i A to może zaistnieć sytuacja że w pewnych sprzyjających temu okolicznościach organizm upomni się o dawkę nałogu. Jeżeli to będzie impreza to nie trudno się domyśleć że sięgnie po kieliszek. Mało prawdopodobne jest aby na niej była substancja A.
Zatem można by zastosować zmienik przeprogramowujący również uzależniający człowieka, ale powinno być to coś co jest wręcz niezbędne człowiekowi do życia, a jego nawet nadmierne spożywanie nie wyrządzi mu żadnych szkód. Nadmiar zaś zostanie z organizmu w sposób naturalny usunięty, tak jak się to dzieje z kwasem omega 3
RDAGJĄCY STRONĘ IRENEUSZ BORYCKI